Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch

– Czy Zbyszek dostał już oficjalną „Mitchową” ksywkę?
– Zbigniew Wodecki: A toście mnie zagięli! Myślałem, że ten projekt sam w sobie jest tak zaskakujący, że już nic mnie nie zdziwi. Ale żeby jeszcze wymyślać ksywy? Czasem chłopaki mówią na mnie „Łodeki”…
– Mitch: Przecież sam to wymyśliłeś! Na pierwszym koncercie.
– Mitch: W „Trójce”. Kiedy zostałeś niby przypadkiem wywołany na scenę do „czelendżu na kibordzie”.

Czytaj dalej

Zbigniew Wodecki

– Jak upojne jest twoje życie?
– Upojne to ono było. Ale słabo to pamiętam, bo działo się to jakoś tuż po bitwie pod Płowcami. Świeciłem sobie pod kołdrą latarką i czytałem Pamiętniki Casanovy. Pewnie były tam jakieś ryciny, które wtedy bardzo mnie kręciły. Później zacząłem zajmować się może mniej fascynującymi, ale ciekawszymi sprawami i pod kołdrą czytałem Trzech muszkieterów. A potem upojność minęła.
– Pytamy się o upojne życie, bo na blogu piszesz, że będziesz wspominał wszystkie chwile związane ze swoim upojnym życiem…
– Ja nie mam żadnego bloga! Ktoś się pode mnie podszywa. Nie widziałem tego bloga na oczy.
– A może widziałeś tego, na którym pewna młoda dama opisuje swoje sny erotyczne ze Zbigniewem Wodeckim?
– Też nie widziałem. Szkoda. A są jakieś pikantne szczegóły? Lubię (śmiech).

Czytaj dalej