Warszawa. Poddasze sklepu z winami naszego bohatera. Wyjątkowo jednak piliśmy herbatę i kawę. Ponad trzy godziny rozmowy minęło jak 20 minut, bo nie jest tajemnicą, że Marek Kondrat ma dar opowiadania. Gadaliśmy o sporcie, również takim jak cymbergaj czy pikuty. Nie mogło zabraknąć tematu służby wojskowej oraz pięknych dziewczyn i brzydkich, niezdolnych polityków. Od naszego spotkania minęło ponad 13 lat, ale uderza aktualność wszystkich słów wtedy wypowiedzianych. Jest więc obawa przed braćmi Kaczyńskimi, rozpychający się łokciami Roman Giertych i tworząca się właśnie Partia Kobiet (!). Pojawia się również wątek kościelnych klakierów. A nad wszystkim unosi się duch porządnego winiarstwa, bo już wtedy Marek Kondrat wolał rozmawiać o dobrym Cabernecie niż o nikomu nie znanym fińskim filmie, w którym kiedyś zagrał.