Gwiazda, która lubiła świecić w cieniu. Geniusz, który był zbyt skromny. Romantyk, który miłość stawiał nad karierą. Wirtuoz ginącego instrumentu. Mężczyzna nazywający siebie... Zającem. Spotkania z Wojciechem Karolakiem nie zapomnimy nigdy. My jedliśmy tajskie, on odpalał jednego e-papierosa od drugiego i opowiadał. Ponad trzy godziny opowiadał. O żonie - Marii Czubaszek, o wojennych wspomnieniach, krakowskich tułaczkach, alkoholowych szaleństwach, podbijaniu Ameryki, fizycznej walce z organami Hammonda, a także o przyjaźniach z Tomaszem Stańką, Michałem Urbaniakiem i Ryszardem Horowitzem. Co chwila wybuchaliśmy niekontrolowanym śmiechem. Wojciech Karolak był jedyny w swoim rodzaju. Był niezastąpiony. Bardzo nam smutno, że już się nie spotkamy. Na szczęście została wspaniała muzyka.
Wywiad Playboya, nr 07 2015
fotografia Marcin Klaban