Michał Żebrowski

– Dlaczego dziennikarze traktują cię jak pomnik?
– Nie mam takiego wrażenia.
– A my, po lekturze wywiadów z tobą, mamy. Podpytaliśmy o ciebie kilku twoich znajomych. Mówią, że prywatnie jesteś wesołym kumplem, ale jak w pobliżu pojawia się kamera albo ktoś z prasy, momentalnie się zmieniasz.
– Pewnie, że tak. Dlatego potem niektórzy odbierają mnie jako zarozumiałego buca, który uważa siebie za lepszego od innych. Ten mój poważny wizerunek na tyle się przyjął, że niektórzy zaczęli mi nawet doradzać, żebym się częściej uśmiechał.
– Tak jak prezydentowi.
– No właśnie (śmiech). Mam na siłę przekonywać ludzi, że lubię się śmiać? Nonsens. Dziennikarze trochę się mnie boją, bo jestem trudnym rozmówcą. Ale wiecie, jak to jest. Nawet w dobrych, uznanych redakcjach zdarzają się mało lotni dziennikarze, którzy w rozmowie silą się na głębię. A często zdarzają się fascynujące rozmowy o sprawach zdawałoby się prozaicznych. I kiedy z takiej z pozoru błahej rozmowy wyłoni się jakaś głębsza myśl, to wtedy jest powód do satysfakcji. Lubicie film Dym?
– Bardzo.
– Ja też. Właśnie o taki rodzaj głębi mi chodzi.

Czytaj dalej