Jacek Wszoła

– Jak to jest: być bohaterem komiksu?
– Tak samo jak jednym z haseł w każdej encyklopedii. W czasach mojej młodości zbierało się Kapitana Żbika, teraz można zbierać Olimpijczyków. Uważam, że pomysł „Gazety Wyborczej” jest znakomity.
– Ma pan jakieś zastrzeżenia do swojej rysunkowej postaci?
– Nie. Zależało mi tylko, żeby w miarę wiernie oddać stadion lekkoatletyczny. Męczyłem rysowników, ale ze słabym skutkiem. Generalnie jednak, jeżeli ten komiks zachęci choćby pięciu chłopaków do przyjścia na stadion, to już będzie sukces.
– Pański przykład pokazuje, że na rozpoczęcie kariery nie jest za późno nawet w wieku kilkunastu lat. Dzisiaj mistrzowie olimpijscy muszą zaczynać znacznie wcześniej.
– Dlaczego? Pamiętajcie, że ja przed skokami trenowałem inne dyscypliny lekkoatletyczne, pływałem i byłem gimnastykiem.

Czytaj dalej