Tag Archive For "Smolik Andrzej"
Andrzej Smolik
– Jak zarobiłeś pierwsze pieniądze?
– Mogę wam opowiedzieć, jak ich nie zarobiłem. Ojciec pracował w marynarce handlowej i kiedyś byłem z nim na placówce w Ameryce Południowej. Któregoś razu przesadził z gulaszem. Wkroił do niego ekstremalnie dużo chili, które pomylił ze słodką papryką. W ramach żartu powiedział: „Jak zjesz wszystko, dostaniesz 100 papierów”. W 1983 r. 100 dolarów robiło większe wrażenie niż dzisiaj lamborghini 50 Centa. Podjąłem wyzwanie. Ale ojciec wiedział, co robi. Nie dałem rady. Wymiękłem.
– A kiedy nie wymiękłeś i pierwszy raz naprawdę zarobiłeś?
– Wszyscy to przerabiali. Akcja typu wujek, ciocia. „Jak będziesz grzeczny, dostaniesz dwie dychy na kino”. Oczywiście opłacało się być niegrzecznym, żeby potem móc przez chwilę być grzecznym dla pieniędzy.
Andrzej Smolik
– Wiemy, że za wywiadami nie przepadasz, bo mają sztuczną konwencję. W związku z tym chcielibyśmy zadać ci pytanie naturalne: cóż to za dupa, cóż to za słoń?
– Spotkałem się z opiniami, że na okładce płyty jest dupa, ale ja tam żadnej dupy nie widzę. Widzę słonia, który stoi tyłem. Nie moja wina, że większość ludzi zwykle widzi słonia z przodu (śmiech). Zdjęcie zrobiła moja dziewczyna w Nepalu. Zajebista fota. Padające wielkie, silne zwierzę – obrazek, który zupełnie się nie zgadza z tym jak postrzegamy słonia. Nie dorabiam jednak do okładki żadnej ideologii. Miała być prosta, niekonfekcyjna i piękna. I jest.
– Czy taka też miała być twoja pierwsza praca?
– Miała być prosta. Tylko tyle (śmiech). W ogólniaku ojciec kupił mi kamerę. Wtedy był to full wypas za maksymalny hajs. Nakręciłem naprawdę dużo wesel. To były czasy początków wideo w zapyziałej Polsce. Miałem kolegę-fotografa, z którym założyliśmy towarzyską spółkę: ja kręciłem, on fotografował. Pracowaliśmy za fajną kasę co weekend, więc nie kolidowało to ze szkołą. Super układ. Na luzie stać mnie było na płyty kompaktowe, wtedy horrendalnie drogie.
– Dobrze „kamerowałeś” te wesela?
– Wkładałem w to dużo serca. Wczuwałem się w akcję. Montaż oczywiście live. W porzo job. Ale jak to w Polandzie bywa, nie zawsze bywałem na porządnych weselach. Trafiałem też w sytuacje ostro patologiczne. Czasami słyszałem teksty w stylu: „Tylko mi dobrze to nakręć, bo ci rozjebię tą kamerkę”. Spotkałem sporo napitych buraków. Napatrzyłem się na Polskę chamów, nie ma co.