Magdalena Różczka

– Jak zarobiłaś…
– Pierwszy milion?
– Zacznijmy od mniejszych nominałów.
– Na targu w rodzinnej Nowej Soli. Mia­łam 16 lat i chciałam zarobić na wakacje. Wstałam o 5 rano, poszłam na targ pod blokiem mojej babci i zapukałam do pierwszej budki, pytając, czy nie szukają pomocy. Od razu mnie przyję­li. Nawet nie gadaliśmy o kasie. Sprze­dawałam ciuchy. Ale zabijcie mnie, nie przypomnę sobie, ile zarabiałam. Pewnie jakieś 12 zł dziennie. Nie było tak źle, bo praca tylko od 5 do 10 rano. A czasem jako bonus dostawałam skarpetki! (śmiech). Stałam tam samiut­ka. Rano właściciele przywozili towar, a potem odbierali kasę. Dobrze mi szło. Byłam z siebie cholernie zadowolo­na.

Czytaj dalej

Magdalena Różczka

– Jak często umawiasz się z naczelnymi pism dla mężczyzn?
– Umówiłam się raz w życiu, żeby uzgodnić ten wywiad. A co?
– Ciekawe, bo chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło się Mellerowi, żeby aranżował spotkanie tylko w takim celu. Na pewno próbował cię poderwać…
– (Śmiech). Nie. Naprawdę nie.
– No to przynajmniej proponował ci rozbieraną sesję.
– Też nie. Serio. Propozycję wystąpienia w pictorialu miałam dużo wcześniej. Dzwoniła jakaś miła pani z waszej redakcji. Odmówiłam.
– Nie proponował ci sesji i jak utrzymujesz, nie podrywał. To po co wysyła ci przez nas prezenty? Zabujał się chłopak, ale jest zbyt nieśmiały?
– (Śmiech). Błagam was. Rozmawialiśmy między innymi o Queens of the Stone Age i Marcin wysłał mi płytę, której nie znałam. Po prostu. Nie ma żadnych podtekstów. Żadnego podrywania! Uspokójcie się (śmiech). Zacznijmy wreszcie ten wywiad. Przecież tego, o czym teraz gadamy i tak nie napiszecie.

Czytaj dalej