Lech Majewski

– Pamięta pan swój rekord w rzucie oszczepem?
– 78,48. Trzeba jednak dodać, że chodzi o ważący 600 gramów oszczep kobiecy, bo tylko takim rzucali wtedy juniorzy. Niemniej jednak to był bardzo dobry wynik.
– Ale chyba nie aż tak dobry jak pobicie rekordu świata juniorów.
– Zgadza się, tylko że tamtego mojego rzutu niestety nikt oficjalnie nie zmierzył. Rekord wynosił wtedy 84,15, a ja rzuciłem na pewno ponad 85 metrów. Może to potwierdzić mój trener ze Startu Katowice – Zygmunt Duś, ten sam, który montował filmy Kazimierza Kutza. Pamiętam tamten rzut do dziś. Był idealny. Oszczep po prostu zniknął z pola widzenia, by pojawić się po paru sekundach jako przecinek na niebie.
– Kto ponosi winę za to, że nie doczekaliśmy się w panu mistrza olimpijskiego?
– Film. W pewnym momencie musiałem zdecydować, czy chcę być sportowcem, czy filmowcem.

Czytaj dalej