Wiosna 2006 roku. „Zróbcie wywiad z Pilchem, ale spróbujcie pogadać z nim tylko o piłce” – zaproponował naczelny „Playboya” Marcin Meller. Staraliśmy się, ale chyba nie do końca się udało. Spotkanie w lekko zadymionej kawiarni hotelu Polonia zostanie w nas na zawsze. Kto by pomyślał, że parę długich lat później Jerzy Pilch napisze blurba na naszą książkę „Najlepszy trener na świecie” – wywiad-rzekę z Jackiem Gmochem, o którym i wówczas opowiadał z wielką sympatią. Rozmawialiśmy o niemieckim Mundialu, na który Mistrz planował pojechać, ale trochę się wystraszył, co przyznał z rozbrajającą szczerością. Opowiadał nam także o boiskowych mordercach, uczuciu kiedy piłka siada na nodze i idealnych kobietach, które interesują się futbolem. W tym roku nie ma zaplanowanego Mundialu i nie ma już z nami Jerzego Pilcha. Ciężko uwierzyć w jedno i drugie.