Wciśnij Enter aby zobaczyć wyniki lub Esc aby wyjść

Adam Wajrak

PRZEKRÓJ nr 14, 2013 rok

TEKST: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke

Jak zarobiłeś pierwsze pieniądze?

Pomagałem w remoncie tacie mojej koleżanki. Wynosiłem jakieś dechy. Całą masę. Za wypłatę kupiłem sobie goldeny. Palił je Jacek Kuroń, który był wtedy moim sąsiadem. Nie mogłem wybrać innych.

Ile miałeś lat?

Kilkanaście. Chodziłem jeszcze do liceum. Nie pamiętam, do której klasy, chyba trzeciej lub czwartej. Ale za to dobrze pamiętam smak goldenów (śmiech). Kupiłem chyba dwie paczki. Byłem bardzo dumny. Część wypaliłem z kolegami, a resztę z Jackiem, który mnie zawsze częstował. To był pierwszy raz, kiedy mogłem się zrewanżować.

Czyli rozpalił cię Jacek Kuroń…

Rozpaliłem się sam. W Norwegii. Pojechałem tam na zarobek… O! Teraz widzicie, jak szybko kłamstwo wyszło na jaw (śmiech). Pamięć zawodzi. To tam zarobiłem pierwsze pieniądze. Przy wycinaniu małych brzózek. Nie mam dziś zielonego pojęcia, po co trzeba je było wycinać. W każdym razie za pierwsze zarobione tam pieniądze sprawiłem sobie bibuły i tytoń do skręcania. Za resztę kaski kupiłem drumlę i później, w drodze powrotnej do Polski, czekając na stopa, cały czas na niej brzdąkałem.

I taki miałeś plan od samego początku? Kupić sobie skręty i drumlę?

Jasne, że nie. Przede wszystkim marzyłem o sprzęcie wspinaczkowym i gadającej papudze (śmiech). Dobrze, że nic z tego nie wyszło. Potem w Australii zobaczyłem, jak te papugi pięknie rozrabiają na wolności, i zarzuciłem ten pomysł do końca życia. Nigdy nie sprzedałem i nie kupiłem żadnego zwierzaczka. No, może poza rybkami akwariowymi. Nie zarabiam na zwierzętach, tylko na opowieściach o nich. Mam teorię, że każde zwierzę w końcu znajduje swojego człowieka. Nie trzeba nim handlować.

Całość do przeczytania w PRZEKROJU