Anja Orthodox

– Jak zarobiłaś pierwsze pieniądze?
– Jako chłopak stajenny na Służewcu. Potem byłam już dżokejką. Oczywiście nie startowałam w wyścigach, tylko na treningach. Przez 10 lat objeżdżałam poranne galopy. Z końmi pracowałam też w stajni pod Brukselą. Dzięki temu w 1986 r. widziałam na żywo Killing Joke i Siouxsie and the Banshees! Nie­stety, gdy zaczęło się granie, nie mogłam pogodzić koni z rock’n’rollowym sty­lem życia. Nie dało się.
– A dało się być jeszcze statystką w Teatrze Wielkim?
– Dało się. Mała kasa, za to wielka zabawa. Pracowałam tam cztery lata. Przebiera­łam się w suknie, nosiłam peruki, byłam malowana w garderobie… Z kumpelka­mi miałyśmy megaradochę. W Car­men wydałam nawet jakiś koguci sko­wyt… To była moja największa „rola”.

Czytaj dalej