Andrzej Depko
PLAYBOY nr 1, 2006 rok
TEKST: Magdalena Łobodzińska, Marcin Klimkowski
—
Czy dobrym kochankiem trzeba się urodzić, czy można się tego nauczyć?
Wychowujemy się w określonym kręgu kulturowym, przyswajamy sobie określone normy, kształtujemy podejście do określonych wzorów zachowania seksualnego. Nawet jeśli mielibyśmy gen dobrego kochanka (nauka go nie odkryła), to na skutek określonego wychowania możemy okazać się nie najlepszymi partnerami seksualnymi. Niektórzy mają zbyt wiele zahamowań, od których nie są w stanie uwolnić się. Oni nigdy nie będą dobrymi kochankami, bo ich ars amandi jest uboga i monotonna. Mimo oddziaływania terapeutycznego, nigdy się nie zmienią. Ostatnio miałem pacjenta, którego wyobrażenie o seksie nie wykraczało poza pozycję klasyczną. Partnerka podsuwała mu książki i artykuły z poradami, pragnęła seksu oralnego, a on uważał, że jest to złe, obrzydliwe i nie miał zamiaru podejmować takich zachowań. Nie docierało do niego, że ciała kochanej osoby nie wolno dzielić na części dobre i złe, że jak się kocha, to kocha się każdą jego część równie mocno.
Co jest normą w seksie? Gdzie kończy się urozmaicenie, a zaczyna dewiacja?
Seksuologia jest tą dziedziną medycyny, w której pojęcia norma należy używać z wyjątkową ostrożnością. Jeśli za normę uznamy najczęściej występujące zachowania seksualne, wówczas od razu pojawią się głosy, że wszystkie inne wzory zachowań występujące rzadziej znajdą się poza nią, a więc są nienormalne i należy je zwalczać lub leczyć. Tymczasem tak nie jest. Jeśli chcemy wyznaczać normy, musimy najpierw ustalić kryteria. Normy religijne wartościować będą to samo zachowanie seksualne całkowici odmiennie. Wystarczy porównać różnice religii chrześcijańskiej, tantrę i islam. Prawo stanowione? W zależności od tego jak społeczeństwo ukształtuje to prawo, może się okazać, że np. seks oralny będzie nienormalny i podlega penalizacji. Moim zdaniem nie istnieje problem normalności lub nienormalności zachowań seksualnych, ale kwestia wolności i stopnia jej ograniczenia oraz tolerancji i nietolerancji. Seksuologia daje dojrzałym ludziom swobodę wyboru rodzaju praktyk, które sprawiają im maksymalną rozkosz, pod warunkiem że obydwoje podejmują je dobrowolnie, nie szkodzą swojemu zdrowiu i społeczeństwu. Norma jest sprawą indywidualną dla każdego związku dwojga ludzi. Związek sadystki i masochisty może być bardzo trwały i udany, bo łączy ich niezwykle silna więź erotyczna. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zboczone, tymczasem oni są szczęśliwi.
Dlaczego przydatność seksualna jest tak ważna przy dokonywaniu samooceny?
Podejmowanie aktywności seksualnej nie zawsze wynika z chęci zaspokojenia popędu czy z autentycznej potrzeby bliskości, często bywa rozpaczliwą formą kompensacji zaburzeń w innych relacjach z otoczeniem. Nieustanne sprawdzanie się, potwierdzanie seksualnej sprawności jest szukaniem odpowiedzi na niepokojące pytania. Intensyfikacja współżycia staje się namiastką sukcesów i powodzenia w innych, niedostępnych dziedzinach. Może być wreszcie – co podkreślają psychoanalitycy – wynikiem ukrytych tendencji homoseksualnych. Duża liczba zdobytych partnerów przekonuje o seksualnej wartości i na jakiś czas zmniejsza lęk o własną orientację.
Pozaerotyczną motywacją może być niedojrzałość psychiczna lub niski poziom intelektualny. Seks bywa wówczas traktowany przede wszystkim jako źródło fizjologicznego zaspokojenia. Urazy z przeszłości, doświadczenia kazirodcze , uwiedzenie, brutalne potraktowanie przez pierwszego partnera seksualnego mogą prowadzić do zachowań wyrażających świadomą lub podświadomą potrzebę ukarania drugiej płci. Prowokacja seksualna jest swoistym polowaniem służącym do tego, by zdobyć partnera, bawić się jego pożądaniem (przy okazji zaspokajając własną potrzebę seksualną), a następnie odrzucić.
Ale wielu ludzi ocenia siebie i innych właśnie pod kątem przydatności w łóżku.
Osoby takie czują się w pełni normalne i zdrowe, często mają nawet poczucie wyższości nad innymi. Wynika to z braku wiedzy o elementarnych regułach rządzących ludzkim zachowaniem. W zaawansowanych cywilizacyjnie krajach dzieci uczy się seksualności według programów opartych na podstawach naukowych. Pokazuje się seksualność człowieka w szerokim kontekście: biologicznym, psychologicznym, socjologicznym, etycznym. W Polsce edukacja seksualna wciąż jest sprawą polityczną. Skutkiem tego, każdy zdobywa wiedzę na własną rękę – przez doświadczenie, obcując z pornografią, powielając przesądy i stereotypy. Późną edukacją seksualną zajmują się kolorowe czasopisma, a nie szkoła. Człowiek wychowany w przekonaniu, że seksualność jest obarczona piętnem grzechu, czyta kolorową gazetę, która uświadamia mu, jaki powinien być. Takie gazety jak ”Cosmopolitan” nieświadomie kreują pacjentów poradni seksuologicznych. Realizując swoją misję nie uwzględniają odmienności i różnorodności ludzkiej psychiki. Tymczasem seksualność jest rzeczą absolutnie indywidualną. Jeśli dziewczyna wychowana w restrykcyjnym podejściu do seksualności przeczyta w ulubionym magazynie, że wyjazd służbowy, na którym nie zaliczy nowego partnera, jest zmarnowany, czuje się sfrustrowana. Gdy słyszy od koleżanek, że one tak robią, jest rozdarta. Zaczyna postępować tak jak one, choć wcale nie chce. Dochodzi do wewnętrznych konfliktów oraz związanego z tym poczucia cierpienia, dyskomfortu lub nienormalności. Często słyszę w gabinecie, że mężczyzna ma pretensję, bo kobieta na studiach chętnie i często podejmowała współżycie, co on bardzo u niej lubił, a teraz po ślubie mają dziecko i ona już nie chce współżyć. Okazuje się, że nigdy nie lubiła seksu i traktowała go jako narzędzie do realizacji swoich zamiarów. Była aktywna, żeby się podobać i zdobyć męża. Grała, a gdy zrealizowała wyznaczone cele, przestało ją interesować współżycie.
Czy jesteśmy społeczeństwem dobrze wyedukowanym?
Z perspektywy gabinetu wynika, że jednostki tak, ale społeczeństwo nie.
Ale wiemy o wiele więcej. Jeszcze niedawno w ogóle nie mówiono o seksie.
Może jestem niesprawiedliwy, ale ta wiedza ogranicza się najczęściej do informacji o technice i mechanice kontaktu seksualnego. Dziewczyny, które wkraczają w aktywne życie seksualne, nie mają pojęcia o biologii, cyklu menstruacyjnym. Niektóre są przekonane, że tylko w czasie menstruacji można zajść w ciążę, więc w tym czasie powstrzymują się od współżycia. Dla mężczyzn oczywiste jest, że miarą seksualnego podniecenia jest wzwód, ale nie każdy zdaje sobie sprawę, że dla wielu z nich miarą ogromnego podniecenia i efektem erotycznego oddziaływania partnerki może być brak wzwodu. Im silniej kobieta oddziałuje, tym wzwód może być słabszy. W takich przypadkach lęk odbiera mu ochotę na kolejne kontakty, co z kolei kobieta interpretuje jako brak zainteresowania nią lub spadek jej atrakcyjności. Obydwoje czują się sfrustrowania, tymczasem nieporozumienie wynika z niewiedzy.
Można się za bardzo podniecić?
Oczywiście. To dość częste u mężczyzn wrażliwych, przejmujących się różnymi problemami. Lęk, dotyczący najczęściej niepożądanej ciąży, niską samooceną w roli kochanka albo zakażenia chorobą weneryczną czy HIV, jest tak silny, że następuje zahamowanie bodźców seksualnych i prawidłowej reakcji na te bodźce. Jeśli partnerka okazuje własne potrzeby seksualne i chęć ich zaspokojenia, może to doprowadzić do zaburzeń erekcji na skutek lęku przed nadmiernymi wymaganiami. Bierność seksualna partnerki powoduje braku erekcji u mężczyzn pragnących związku opartego na współodpowiedzialności także za kontakty erotyczne, a trafiają na kobiety z zahamowaniami w tej sferze, np. na tle religijnym. Niekiedy zaburzenia wzwodu są efektem wyraźnie nieprzychylnej reakcji kobiety, stawiania mężczyźnie nierealnych wymogów seksualnych, porównywania go z innymi, ośmieszania, krytycznej oceny wielkości członka. Taka postawa kobiet nie należy wcale do rzadkości.
Żyjemy w czasach silnych kobiet. Czy mężczyźni ich unikają, czy chcą je zdobyć?
Mężczyźni uciekają. Boją się, zawsze się bali, bo mają lęki kastracyjne. Pierwotne społeczeństwa były matriarchalne. To kobiety przewodziły społecznościom, co wynikało z faktu, że były dawczyniami życia. Powiedzmy sobie szczerze, że prawidłowo rozbudzona seksualność kobiet może być duża i dosyć łapczywa, mężczyźni często nie są w stanie sprostać wymaganiom. W Ekwadorze u Indian Cayapa, gdzie kobiety są bardziej stanowcze i agresywne seksualnie, wśród mężczyzn panuje alkoholizm, czują się zaszczuci. To właśnie poczucie zagrożenia, neurotyczne lęki i postawy mężczyzn stały się przyczyną rozwoju systemów patriarchalnych. Mężczyźni okiełznali kobiecą seksualność i narzucili inne relacje. Na całe wieki.
To raczej niedobrze świadczy o mężczyznach.
Z historycznego punktu widzenia raczej nie. Mężczyźni zaczęli dominować ze strachu. Hyperkompensując własne lęki ograniczyli seksualność kobiet.
Z taką sytuacją mamy dziś do czynienia w środowisku wielkomiejskim?
Mężczyźni uważają, że nie mają szans u pięknych, silnych kobiet. Najczęściej są więc samotne, albo nawiązują różne ” dziwne związki ”. Miałem pacjenta, który żył w udanym związku małżeńskim. Na jednej z imprez spotkał kobietę. Ponieważ nie wiedział, kim ona jest, zachowywał się naturalnie i bez żadnych kompleksów opowiadał jej nad wyraz pieprzne dowcipy. Tymczasem to była pani prezes dużej korporacji. Spodobał jej się facet, który tak swobodnie w jej obecności opowiadał o seksie. Zaprosiła go do siebie, posadziła przed kominkiem. Wróciła w lateksowym kostiumie i pokazała mu seks, o jakim on nie miał pojęcia. Gdy w kulminacyjnym momencie oddała na niego mocz, to się zablokował. Mimo starań i chęci, erekcji nie było. Ona początkowo się z niego śmiała, aż wreszcie uznała, że z impotentem nie będzie więcej się spotykać. Przychodził do mnie po leki na poprawę jakości wzwodu, ale ponieważ ciągle u mnie bywał, zapytałem go, dlaczego tak często realizuje kolejne recepty. Okazało się, że brał podwójną dawkę, aby mieć 5-godzinne wzwody. Cieszył się, że tak jej dawał popalić, że błagała, żeby już przestał. Ale nie przestawał, za karę, że wcześniej się wyśmiewała.
Piękne kobiety często narzekają, że nikt ich nie podrywa. Faceci nie mają odwagi?
Strach przed odtrąceniem skłania do rezygnacji z podejmowania próby podrywu. Ładna kobieta to mnóstwo ryzyka: nie wiadomo czy da się poderwać, o czym z nią rozmawiać, jak jej zaimponować, czy da się ściągnąć do domu. A jeśli już, to nie wiadomo, czy na pewne rzeczy się zgodzi. A może nie będzie chciała rano wyjść? Takim kobietom przypisuje się różne cechy, które skłaniają do tego, by ich unikać. Na przykład większy apetyt na seks. Mężczyźni zadają sobie pytanie: a co, jak ona będzie chciała trzy razy z rzędu albo, nie daj Boże, po tym maratonie jeszcze ze dwa razy? To w dużej mierze efekt edukacji opartej na pornografii. Nastoletni chłopcy oglądają filmy pornograficzne, w których ładne i wyrafinowane kobiety chcą dużo i często. Dorosłemu mężczyźnie zostaje w głowie taka klisza. Prościej iść na striptiz albo do agencji, bo tam nie trzeba się starać, nie ma ryzyka odrzucenia. To niezwykle wygodne – idę, płacę, ona będzie musiała robić to, na co mam ochotę. Nie trzeba się angażować, żadnych zobowiązań.
Chyba nie wszyscy mężczyźni czerpią egoistyczną satysfakcję z seksu. Mężczyzna jest przecież zadowolony, gdy zaspokoi kobietę.
Jeżeli aktywność seksualna jest wyrazem bliskiego związku emocjonalnego z kobietą, wówczas jest zadowolony. Spełnienie wyzwala silne doznania tworzące nową jakość w świadomości obojga partnerów. Wspominałem jednak, że dla niektórych mężczyzn seks jest pogonią za czysto zmysłową formą satysfakcji seksualnej. Jego satysfakcji. U prostytutki można wykazać się samczą sprawnością, zapłacić, zrobić, co się tylko zechce. Komfortowa sytuacja.
A to nie jest komfort, kiedy kobieta jest zadowolona i mówi mężczyźnie, że jest doskonałym kochankiem?
Czasami nie. Mówię o przypadkach, gdy seks jest wyrazem negatywnej postawy wobec płci przeciwnej. Współżycie seksualne jest wówczas aktem pogardy i agresji, a partner staje się instrumentem. Najczęściej jest to zemsta za wcześniejsze przeżycia w tej sferze, odwet za ujawnione zdrady, za przejawy lekceważenia i krytyczne ocenianie sprawności seksualnej przez inne kobiety. On nie chce komplementów, chce zemsty i własnego zadowolenia.
To ponure.
Tacy właśnie czasami jesteśmy.
Wróćmy do pornografii. Czy jest w niej coś potrzebnego?
Pornografia jest dobra dla osób dojrzałych, ukształtowanych psychoseksualnie. Nie trzeba jej traktować dosłownie: o popatrz, ona uprawia seks analny i jest szczęśliwa, ty też powinnaś. Pornografia może jednak sprawiać przyjemność, podsuwać nowe pomysły. Znam mężczyzn i kobiety, którzy oglądają pornografię i nic złego im się nie dzieje. Z pewnością nie stają się przestępcami seksualnymi, co sugerują zagorzali przeciwnicy pornografii. Jako ciekawostkę dodam, iż jedno ze szwedzkich badań wykazało, że kobiety mogą podniecać się przy oglądaniu pornografii równie mocno jak mężczyźni, choć w innym cyklu. Po 20 minutach oglądania mężczyźni zaczynają się nudzić, tymczasem kobiety właśnie się rozkręcają. Pornografia może mieć moc terapeutyczną, przełamywać pewne uprzedzenia, inspirować osoby o słabej wyobraźni erotycznej.
Chodzi o pozycje?
Chociażby. Miałem pacjenta, który dzięki pornografii urozmaicił monotonię sypialni i zdecydował się przekroczyć Rubikon pozycji klasycznej, która jego partnerce nie odpowiadała.
A co jest groźne w pornografii?
Pornografia jest nierzeczywista. Młody mężczyzna kształtuje swój gust na określonym typie kobiety, a właściwie ikonie kobiety, fiksuje się na takim typie urody. Uczy się nieprawidłowych wzorów zachowań: takich jak przełamywanie oporu kobiety, które ma jej jakoby przynieść satysfakcję seksualną, etc. Mając dwadzieścia kilka lat szuka dziewczyn, które wyglądają się i zachowują tak jak te w filmach pornograficznych. A w sąsiedztwie takich nie ma. Potem pisze do mnie list zdesperowany 15-latek, czy mógłby na pierwszej randce zacząć od seksu analnego.
Dlaczego mężczyzn pociąga seks analny?
Po pierwsze jest to łamanie pewnego tabu. Po drugie u niektórych kobiet po porodzie następuje rozluźnienie mięśni pochwy, co może pogorszyć doznania. Po trzecie ci młodsi często mają nawyk masturbacyjny. Mężczyzna przyzwyczajony do ściskania członka ręką z określoną siłą ma problemy z dojściem do orgazmu w pochwie. Mięśnie odbytu zaciskają się na powierzchni prącia z większą siłą niż pochwy. Dość powszechne jest traktowanie seksu analnego jako naturalnej metody antykoncepcyjnej. Zwłaszcza w krajach Ameryki Południowej i Bliskiego Wschodu
Seks analny wciąż jest tabu?
Jest i jeszcze jakiś czas będzie. Ale podejście wyraźnie się zmienia. Przynajmniej dziś już nikt nie traktuje ochoty na seks analny jako wyraz maskowania skłonności homoseksualnych, a jeszcze niedawno było to nagminne.
A to nie jest oczywiste, że homoseksualista, który boi się ujawnić swoje skłonności, nie będzie współżył analnie z kobietą?
Ale taki jest społeczny stereotyp. Wielu mężczyzn wstydzi się poprosić swoja partnerkę o pieszczoty w okolicach odbytu, gdyż boją się posądzenia o skłonności homoseksualne.
Czy ludzie są z natury biseksualni, a tylko kultura zabija w nich te skłonności?
Nie. Jest ścisły podział: hetero-, homo- i biseksualność. Identyfikacja z płcią i podjęcie roli płciowej kształtuje się na podłożu biologicznym (genetycznym oraz hormonalnym w 8. tygodniu ciąży i w okresie okołoporodowym) oraz w procesach oddziaływań kulturowo–społecznych na niemowlę, a potem na dziecko od 5 – 7 roku życia. Raz ukształtowana orientacja nie ulega zmianie, choć ujawnia się dopiero od okresu dojrzewania. Zatem jako dorośli ludzie nie wybieramy świadomie dowolnej orientacji płciowej, czyli wewnętrznego psychicznego nastawienia na określoną płeć. Heteroseksualność i homoseksualizm to dwa bieguny. Większość osób gromadzi się przy biegunie heteroseksualnym, mniejszość przy homoseksualnym, a część pozostaje pomiędzy biegunami. Może więc reagować na bodźce płynące od własnej i od przeciwnej płci. Najtrafniej ujął to w skali od 0 – 6, amerykański seksuolog Alfred Kinsey. Zero to według jego klasyfikacji osoby o nastawieniu heteroseksualnym, natomiast 6 to osoby wyłącznie homoseksualne. Te dwa przeciwległe bieguny połączone są całym spektrum zachowań, gdzieś w środku można zapisać skłonności biseksualne, gdy pełną satysfakcję seksualną można osiągnąć w dowolnym układzie. Prawdopodobnie nie ma czystej postaci biseksualizmu w porównaniu ze zdecydowanymi zachowaniami hetero- lub homoseksualnymi.
Nie uważa pan, że pojawiła się trzecia orientacja – narcyzm? Podniecanie się tylko sobą.
Narcyzm nie jest orientacją seksualną, ale dewiacją seksualną, swoistą odmianą fetyszyzmu, a w której fetyszem jest własne ciało.
Co ma więc wpływ na kształtowanie się tych narcystycznych cech?
Wychowanie. Funkcjonujemy w określonych środowiskach, rodzinach. To ważne czynniki w rozwoju psychoseksualnym. Narcyzm uważany jest m.in. za zaburzenie rozwojowe, polegające na niedostatecznie wykształconej zdolności do pokochania innego człowieka. Narcyz wiąże się emocjonalnie z człowiekiem, u którego dostrzega podziw dla własnej osoby. W tym wypadku nie tyle kocha on partnera, ile własne w nim odbicie. Nawet orgazm przeżywany przez partnera odczuwany jest przez narcyza jako wyraz uznania dla jego piękna i wartości.
Zdarzają się Panu tacy pacjenci?
Nader rzadko. Oni nie odczuwają potrzeby tworzenia głębszych więzi, uważają, że nikt nie jest w stanie im sprostać, ponieważ są wyjątkowi i godni wyłącznie samych siebie. Konsekwencją skłonności narcystycznych jest ubogość kontaktów międzyludzkich i izolacja społeczna. Ich życie seksualne często ogranicza się zatem do seansów masturbacyjnych przez internet.
Narcyz ma problem?
Ogromny, ale nie dopuszcza tego do siebie. Jest przekonany o swojej wyjątkowości i nieprzeciętnej wartości. Nigdy nie uda się do seksuologa, bo uważa się za zdrowego.
Mężczyźni nadużywają pojęcia nimfomania. Dlaczego?
Bo nie do końca znają lub rozumieją definicję nimfomanii. Nimfomania jest chorobą i jej rozpoznania dokonuje wyłącznie lekarz. Zaburzenie to wyraża się patologicznym wzmożeniem poziomu potrzeb i zachowań seksualnych. Wielokrotne kontakty seksualne w ciągu dnia mogą być u dojrzałych kobiet wyrazem zarówno normy, jak i patologii. Kryterium rozpoznania nie stanowi ani duża liczba partnerów, ani zbyt urozmaicone życie erotyczne. Ważny jest stosunek do seksu. O patologii mówimy, gdy potrzeby seksualne, ciągłe zmiany partnerów, brak trwałych związków, stała potrzeba dopingu seksualnego, erotyzacja psychiki zakłócają codzienne życie. Uzależniona od seksu kobieta nie może pracować, jeśli kilka razy dziennie nie zaspokoi popędu. Nałóg rujnuje wszystko. Napięcie nasila się pod wpływem stresu czy niepowodzenia w pracy, a nierozładowane wywołuje fizyczne objawy, podobne do tych, które towarzyszą alkoholizmowi czy narkomanii – podwyższona temperatura, dekoncentracja, rozdrażnienie, wyłączanie się z otaczającej rzeczywistości, przymus zaspokojenia potrzeby.
Czyli kobieta, która chce więcej seksu, nie jest nimfomanką?
Naturalnie, że nie! Jeśli jednak zwiąże się mężczyzną, któremu wystarczy seks dwa razy w tygodniu, to ma problem. Obydwoje mają. Po pewnym czasie zacznie narastać obustronna frustracja, on jej zarzuci nimfomanię, a ona jemu impotencję.
Czy seksoholik powinien się leczyć, czy pielęgnować w sobie te cechy?
Bezwzględnie leczyć. Seksoholizm to takie samo zagrożenie i choroba jak alkoholizm i narkomania. Stopniowo wyniszcza organizm. Życiem seksoholika rządzi przymus – wyniesie wszystko z domu, zniszczy wszystko, żeby zaspokoić się seksualnie, a i to tylko na chwilę.
Tak jak w Gorzkich godach?
To przykład związku dwojga ludzi, którzy wychodzą z założenia, że wszystkiego muszą spróbować. To nie wynika z rzeczywistych potrzeb seksualnych, ale próby rekompensowania innych braków. Eskalują zachowania seksualne, kompensując deficyty osobowości. Seks traci swą podstawową więziotwórczą rolę – partnerzy stają się wyłącznie obiektami seksualnymi.
A Ostatnie tango w Paryżu?
Tu jest pewna więź, nie opiera się ona jednak na uczuciach, ale tworzeniu toksycznych relacji. Młoda dziewczyna fascynuje się starszym mężczyzną, bo wierzy, że w tym związku zaspokoi deficyty emocjonalne. On z kolei nie jest zainteresowany tworzeniem głębokiego związku opartego na prawdziwej miłości. Być może, gdyby dał czułość i emocjonalną stabilizację, których ona podświadomie potrzebuje, ten związek mógłby być wspaniały. Wyuzdany i perwersyjny seks byłby pomostem łączącym tych ludzi.
Po co człowiek fantazjuje?
Seks to nie tylko ciało i zmysły. To także wyobraźnia erotyczna, którą rozwijamy dzięki marzeniom i fantazjom. To ona wprowadza nas w arkana miłości i seksualności na długo przed pierwszym pocałunkiem, pierwszym dotykiem i wreszcie tak długo oczekiwaną inicjacją. Amerykański autorytet w dziedzinie seksualności człowieka prof. John Money uważa, że fantazje seksualne dobrze wpływają na naszą psychikę. Redukują lęki, zwiększają poziom tolerancji wobec różnych zachowań seksualnych, wzmagają aktywność seksualną, pozwalają lepiej poznać samą siebie i partnera. Fantazje mogą odzwierciedlać niezadowolenie z aktualnego związku, ale marzenia erotyczne rodzą się też wtedy, gdy partnerzy bardzo się kochają i są dla siebie nawzajem atrakcyjni. Nie ma żadnej prawidłowości.
Do czego fantazje służą mężczyznom, a do czego kobietom?
Fantazje kobiet wcale nie muszą mieć związku z rzeczywistością, nie zawsze muszą dotyczyć ukrytych pragnień. Często są po prostu odbiciem zasłyszanych rozmów, przeczytanych lektur, obejrzanych filmów zarówno tych z ” momentami „, jak i tych wręcz pornograficznych. Fantazje dojrzałych kobiet często sięgają korzeniami do okresu dzieciństwa, kiedy wpajano im, że na ” te ” tematy się nie rozmawia ” bo to brzydkie „, ” bo jesteś jeszcze za młoda „, a poznawanie własnego ciała i nagość było czymś amoralnym i grzesznym. Mężczyźni marzyli, marzą i będą marzyć. Bo gdy snują w myślach wizje upragnionego seksu, staja się bardziej namiętni.
Czy zdrada jest powszechniejsza wśród mężczyzn?
Różne badania różnie zdradę opisują. Spotkałem się z takimi, które mówią, że jest równie powszechna wśród mężczyzn i wśród kobiet. Przy czym kobiety lepiej sobie z tym radzą.
To prawda, że kobiety zdradzają z lepszymi mężczyznami, a mężczyźni z kimkolwiek?
Tak jest. Badania mówią, że na zdradę u kobiet wpływają czynniki emocjonalne. Dla mężczyzn to przygoda bez znaczenia, załatwienie potrzeby fizjologicznej.
Czyli mężczyzna może zdradzać bez wyrzutów sumienia. A kobieta?
Kobiety mające wyższy poziom testosteronu zaspokajają tylko potrzeby seksualne, ale to wyjątki. Kobieta zdradzając angażuje całą siebie, jej seks związany jest nierozerwalnie z psychiką. Kobiety zdradzają nie tylko partnera, ale także same siebie. Oddają się komuś i angażują się w tę historię. Zazwyczaj wybierają facetów lepszych od swoich stałych partnerów. Szukają takich, którzy mają władzę, pieniądze i są lepsi w łóżku – po prostu lepszych samców.
Socjobiologia?
Tak się to wyjaśnia. Kobiety szukają lepszego dawcy nasienia i lepszego opiekuna dla siebie i potomstwa. A mężczyzna chce przekazać geny jak największej liczbie partnerek.
Z jednej strony mamy setki karierowiczów, którzy mają pieniądze, ale są zmęczeni i nie mają czasu. Z drugiej są miliony frustratów bez pracy i perspektyw. Więc jaki jest procent facetów, którzy się do czegokolwiek nadają?
Jak wynika z badań socjoseksuologicznych, 1,5 mln Polaków ma problemy z erekcją.
Nawet w czasach viagry?
Viagra uświadomiła mężczyznom, że gdy sprawność seksualna jest zaburzona, nie trzeba rezygnować ze swoich potrzeb pomimo upływającego wieku. Dała możliwość ich zaspokojenia. No i zainicjowała badania w tym kierunku. Do niedawna nie znano mechanizmów molekularnych wzwodu prącia. Medycyna tego nie wyjaśniała. Teraz takie rzeczy jak wzwód, orgazm, pewne problemy z tym związane wreszcie stały się przedmiotem badań naukowych.
Czy przedwczesny wytrysk mija z wiekiem?
Niestety nie. 40 proc. pacjentów zgłaszających się do mnie po poradę uskarża się na tę przypadłość. Przedwczesny wytrysk może być wyrazem nadmiernego pobudzenia seksualnego charakterystycznego dla mężczyzn rozpoczynających aktywne życie płciowe lub utrwalenia się nerwicowej reakcji seksualnej, która jest będącej następstwem lękowego podejścia do zjawiska przedwczesnego wytrysku. Kłopoty tego rodzaju mają osobnicy o chwiejnym układzie nerwowym, zwłaszcza gdy chodzi o emocje i układ wegetatywny. Zwykle są to ludzie wrażliwi, uczuciowi, mocno przeżywający niepowodzenia. Tacy, dla których nawet drobne sprawy urastają do rangi problemu. Nastawienie lękowe wzmaga napięcie układu wegetatywnego, co sprzyja przyspieszeniu reakcji seksualnych. Na przedwczesny wytrysk wpływają też dłuższe przerwy między kolejnymi stosunkami seksualnymi, zmiany partnerek, stany przemęczenia lub wyczerpania.
Leczenie jest trudne?
Skądże. Bardzo łatwe i skuteczne. Zawsze powtarzam pacjentom, że przedwczesny wytrysk jest jak chwast w ogrodzie. Po co go pielęgnować? Należy go szybko wyrwać wraz z korzeniami. Przedwczesny wytrysk bywa reakcją na problemy u kobiety. Dlatego terapia powinna być prowadzona przy współudziale obojga partnerów. Miałem parę, u której problem przedwczesnego wytrysku był zaindukowany problemami kobiety. W dzieciństwie była wykorzystywana seksualnie przez ojca, o czym nikomu nie powiedziała. Unikała współżycia, bo wszelkie próby odtwarzały jej traumatyczne przeżycia. On jej zachowanie tłumaczył sobie swoim przedwczesnym wytryskiem. Jednoczesne leczenie obydwojga pozwoliło na skuteczne usunięcie problemu.
Czy istnieją fizyczne oznaki, dzięki którym mężczyzna może poznać, że kobieta nie udaje orgazmu?
Oczywiście. Mnie żadna kobieta nie oszuka, ale ja jestem specjalistą. Pewnych reakcji nie można udać. Kobieta nie jest w stanie podrobić rumieńca seksualnego na klatce piersiowej i szyi, skurczów pochwy i odbytu. Albo zmiany koloru warg sromowych. Wargi sromowe na krótko zmieniają barwę z różowej na ciemnopurpurową. W momencie ekstazy śluz staje się rzadki, ma inną konsystencję. Są to objawy fizyczne. Sposób przeżywania orgazmu jest sprawą wyjątkowo indywidualną. Nie ma dwóch kobiet, które przeżywają orgazm w ten sam sposób.
Jaki jest najgorszy zabobon w seksie?
To, że prezerwatywa nie jest w stanie zatrzymać wadliwych plemników, co w konsekwencji może się skończyć poczęciem dziecka z wadą wrodzoną. Choć brzmi kuriozalnie w XXI wieku są tacy, którzy propagują te brednie.