Andrzej Pągowski

– Pierwszy dyrektor artystyczny polskiego PLAYBOYA – to brzmi dumnie. Prawie jak spełnienie marzeń?
– W pewnym sensie tak. Pamiętam, że bardzo zabiegałem o tę posadę. Strasznie chciałem się dostać do tej redakcji. Dlaczego? Bo całe nasze środowisko, wszyscy graficy, regularnie wysyłali swoje ilustracje do amerykańskiego PLAYBOYA. Myśmy po prostu mieli świadomość kultowości tego tytułu. Pamiętam, jak swego czasu przemycałem PLAYBOYA ze Sztokholmu w nogawce spodni. Dziś to się wydaje kuriozalne, ale takie przecież były czasy. I właśnie w tamtych czasach całymi latami wysyłaliśmy ilustracje do amerykańskiej redakcji, mimo, że nigdy nie wydrukowano choćby jednej.
– Były za słabe?
– Ależ skąd. W ogóle nie chodziło o jakość. Dopiero będąc w Chicago, kiedy przyjechałem do amerykańskiej redakcji jako dyrektor artystyczny polskiej edycji, dowiedziałem się, na czym polegał nasz błąd. Amerykanie chcieli, żebyśmy w polskim PLAYBOYU używali ich ilustracji i ja wtedy stanowczo zaprotestowałem.

Czytaj dalej