Janusz Olejniczak

– W muzyce wiele zależy od samopoczucia wykonawcy. Jak się pan dziś czuje?
– Jestem śpiący jak jasna cholera. Mogę być zbyt sentymentalny.
– A ile powinien spać pianista?
– Ile się da (śmiech). Niektórym się wydaje, że ćwiczenie w nocy jest bardzo przyjemne, bo człowiek może się wyciszyć i jest bardziej skoncentrowany. Ale tak naprawdę najlepiej ćwiczyć między 9 a 12 rano. W nocy można grać tylko dla przyjemności.
– Dziś w nocy pan grał?
– Nie, i nie pamiętam, kiedy ostatnio grałem dla przyjaciół całą noc. Ale od czasu do czasu zdarza się. Nigdy jednak na zamówienie. Nie znoszę próśb w rodzaju: „Mamy tu fortepian. Niech pan coś zagra”. Od razu wszystko się we mnie gotuje. Wolę grać pod wpływem chwili, dobrego nastroju.

Czytaj dalej