Rafał Królikowski

– Przed tą rozmową zastanawialiśmy się, czy znamy jakiegoś aktora, który potrafiłby śmiać się tak neurotycznie jak ty…
– Teraz to ja mogę się tym chwalić, ale w szkole teatralnej miałem ze śmiechem duże problemy. Właściwie wcześniej w ogóle się nie śmiałem.
– Aż do studiów?
– Zawsze wolałem obserwować z boku i śmiać się w duchu (śmiech). Otworzyłem się dopiero po lekcjach impostacji i dzięki usilnym prośbom profesorów. Potem już na zawołanie – wybuchałem śmiechem. Pamiętam do dziś, jak Ryszarda Hanin podczas prób do Białych nocy Dostojewskiego prosiła mnie: „Rafałku, jeszcze radośniej się zaśmiej, no jeszcze”. Dzięki niej zagrałem piękne sceny z Dorotą Landowską.
– Twój śmiech pojawił się też w Pół serio.
– Tomek Konecki zażądał śmiechu podczas kwestii „jeb i po ptaszydle”.

Czytaj dalej